Poranki



Przedrzeźniacz białobrewy
"A jeśli nie znajdę w swej głowie rozumu
To paszport odnajdę w szufladzie.
Zapytam go może, on pewnie pomoże,
Poradzi jak sobie poradzić."
Robert Kasprzycki
Drozd rudobrzuchy

Poranki bywają naprawdę trudne. Z jednej strony nie jestem typem skowronka, oj zdecydowanie nie. Może kiedyś, lata temu gdy nie miałem pracy zmianowej i wstawanie o 2 w nocy by iść w teren nie stanowiło problemu. Ale latka lecą a my się starzejemy, choć osobiście wolę określenie, że dojrzewamy. Poranki bywają naprawdę trudne, niezależnie po której stronie globu akurat człowiek się znajduje. 

Drozd rudobrzuchy

Właśnie z tak ogromną trudnością było mi się zwlec z łóżka, zarzucić na ramiona 25 kilogramowy plecak, w dłoń wziąć niewiele lżejszą walizkę i ruszyć w drogę na lotnisko. Poranek był rześki, przypominał mi te Antarktyczne, choć tam można było mówić, że jest ciepło. W Polsce 4 stopnie na plusie zmienia wyobrażenie. Po dotarciu na lotnisko zdałem bagaż rejestrowany, krótko pożegnałem odwożącą mnie ekipę i ruszyłem do stanowisk z kontrolą. 

Tangara zielonoskrzydła

Właśnie tutaj rozpoczęły się pierwsze problemy. Jak wiele lat temu żartobliwie (mam nadzieję) określił to kolega "Damian - człowiek o aparycji rasowego mordercy" nie wzbudził i tym razem zaufania w służbach lotniska. Poproszony zostałem na szczegółową kontrolę bagażu osobistego i nie powiem, miałem wielką uciechę patrząc jak każdy najmniejszy element wyposażenia plecaka zostaje wyciągnięty i sprawdzony. Choć wiedziałem, że absolutnie nie mam sobie nic do zarzucenia nutka niepewności we mnie tkwiła. Po skrupulatnym sprawdzeniu czy nie przemycam substancji nielegalnych ruszyłem dalej. 


Cukrzyk

Przesiadka w Amsterdamie nie mogła obyć się bez kolejnych niedogodności. Elektroniczny system weryfikacji paszportów rozpoznał mnie i owszem, nawet otworzył bramkę do przejścia, lecz tylko po to by po momencie ją zamknąć i się zawiesić. Stanąłem zdębiały, jeszcze nie bardzo docierało do mnie co właśnie się wydarzyło. Spojrzałem na bramkę i niemożność przedostania się dalej. Policjant zza szklanej szyby dostrzegł problem, zaczął przyciskać coś na ekranie tylko po to, by po chwili w geście bezradności rozłożyć ręce. Zaczyna się nieźle trzeba przyznać! W efekcie po kolejnych kilku chwilach bramkę otworzono ręcznie i po krótkiej wymianie zdań z władzą mogłem udać się do samolotu. 

Przedrzeźniacz białobrewy

Dwanaście godzin lotu samolotem podczas których nie można zasnąć mimo szczerych ku temu chęci. Turbulencje, których podczas tego lotu było mnóstwo także nie pomagały. Zmęczony dotarłem do celu. Jeszcze tylko szybka przeprawa przez lotnisko i chwila oddechu - pomyślałem. Ale nie tak łatwo! Podczas odbioru bagażu okazało się, że mam tylko walizkę.
- To wszystko? - zapytałem obsługi lotniska.
- Tak, jeśli czegoś nie ma trzeba się zgłosić do tamtego okienka - usłyszałem w odpowiedzi od Pana wskazującego drogę.

Strzyżyk śpiewny

W oczekiwaniu na zgłoszenie zagubienia nie wiadomo skąd na małym wózku pojawiło się kilka kolejnych bagaży. Wśród nich dostrzegłem swój plecak. Uff, co za ulga. Bez zbędnej zwłoki zabrałem go i ruszyłem do wyjścia. Jesień! Uderzyła mnie fala gorąca. To tylko 27*C i wilgotność na poziomie około 92%. Nic wielkiego, aż dech zapiera a na plecach automatycznie zaczyna odczuwać spływającą stróżkę. Jesień.


Wodopławik białorzytkowy  


Poranki bywają ciężkie, szczególnie gdy temperatura nocą spada nieznacznie. Słysząc hałas za oknem, który już rozpoznaję z poprzedniego pobytu decyduję się na przerwanie i tak mało efektywnego snu.
 
Garncarz rdzawy

Otwieram okno, do pokoju wpada fala porannego, już dobrze nagrzanego powietrza. Na ogrodzeniu przed blokiem siedzi ten mały krzykacz, który zbudził mnie kilka chwil wcześniej. Sięgam po aparat. Tak zaczyna się pierwsza ptasia obserwacja. Zaledwie z okna, a i tak udaje się odnotować kilkanaście gatunków ptaków. Większość już znam sprzed roku. Ale wśród nich są także gatunki dla mnie nowe i mym zmysłom obce, między innymi niespodziewanie z krzewów wylatujący koliber. Obserwacje trwają przez kolejne kwadranse. Poranki bywają trudne, ale warto z nich korzystać, bo szczególnie w przyrodzie dają znacznie więcej, niż pozostałe części dnia.

Żyj, odkrywaj, doceniaj, doświadczaj... Tylko to ma wartość. 

Śmigacz
    
Śmigacz 




Komentarze