Cel podróży to nie miejsce do którego zmierzasz, a nowa perspektywa z jaką patrzysz na świat.– Henry Miller
Kolejny dzień minął jak z
bicza strzelił. Końcówka zimowania, końcówka wyprawy. Aktywność duża, sporo
pracy fizycznej. Na finiszu podobnie jak na początku trzeba z siebie wykrzesać
więcej energii. Różnica jednak jest znaczna.
Po roku w Antarktyce nie ma już takiej energii jak na samym początku. Zupełnie nie powinno to dziwić, dużo czasu minęło. Większość myśli już o kolejnych etapach podróży, a nie koniecznie o tym co na stacji. Koleżanka prowadziła zajęcia edukacyjne ze szkołą w czasie których padało mnóstwo ciekawych i przemyślanych pytań.
Jednym z pytań które
zadała młodzież było pytaniem o to, co jest najtrudniejsze na stacji i z czym
mamy największy problem. Odpowiedź nasuwa się sama. Ludzie! Nie będzie to
przesadą. Na stację trafiamy pośród zupełnie nowych ludzi, do tego w zupełnie
odizolowanie i warunki bądź co bądź momentami bardzo ekstremalne. Poznajemy się
powoli, przez całe lato na ile to możliwe.
A później nadchodzi zimowanie i część ekipy wyjeżdża, a na stacji zostaje garstka. Grupka osób które przez kolejne ponad pół roku muszą z sobą żyć, współpracować i egzystować w jeszcze bardziej ekstremalnych warunkach niż te latem. Nie oszukujmy się, nie zawsze jest kolorowo w takim gronie. Spory i niedomówienia się trafiają, od tego jak poszczególne jednostki sobie z tym radzą zależy funkcjonowanie całej grupy.
Blisko końca pobytu sytuacja robi się napięta, coś wisi w powietrzu. Każdy jest zmęczony, najzwyczajniej w świecie fizycznie i psychicznie zmęczony. Każdy myśli już o czymś innym i nie specjalnie chce się wdawać w dodatkowe interakcje społeczne. Jedni planują podróż po Ameryce Południowej, inni powrót do pracy. Jeszcze inni rozmyślają kogo odwiedzą, lub gdzie się podzieją po powrocie do kraju. Ja także planuję chyba bardziej czas po powrocie, niż ten spędzony w Ameryce Łacińskiej, gdzie wszystko w miarę ustalone, czyli spontan :P
Ale po powrocie będę miał tylko miesiąc na tak wiele rzeczy do zrobienia. Później powrót do pracy zawodowej, którego na swój sposób także doczekać się nie mogę. I odwiedzenia dobrze mi znanych przyrodniczo miejsc. Przyjadę co prawda na zimę do Polski, ale przecież zimą dzieje się nie mniej ciekawie w przyrodzie niż innymi porami roku. I te zimowe gatunki na które doczekać się nie mogę. Ciekawi mnie jaki będzie pierwszy zaobserwowany ptak po powrocie do Polski, i jaki w Nowym Roku. Ale na to poczekam jeszcze. Wróćmy na stację.
Napięcie i niedomówienia
mijają wraz ze zbliżającym się statkiem. Wiemy już, że ten zawitał do Mar del
Plata w Argentynie i zapewne jutro ruszy w rejs na stację wraz z nową załogą.
Zostało zaledwie kilka dni przed jego przybyciem podczas których wszyscy
współpracujemy by przyjąć statek, ładunek i nową Wyprawę. Wielkie odśnieżanie
placu przed halami, łupanie lodu na brzegu by zrobić wyjazd z Zatoki dla
stacyjnego PTS-a. (PTS - Pływający Transporter Samochodowy, znany powszechnie
pod nazwą amfibia), udrożnienie dróg dojazdowych.
A na koniec sprzątanie
stacji, oraz pakowanie samych siebie. Tak jeszcze wiele do zrobienia, a tak już
niewiele czasu na te działania pozostało.
Komentarze
Prześlij komentarz