Nie podążaj tam gdzie wiedzie ścieżka. Zamiast tego pójdź tam gdzie jej nie ma i wytycz szlak.
Ralph Waldo Emerson
Świat
wokół zaczął się robić surrealistycznie żółtoróżowy.
Poranki w Antarktyce właśnie tak wyglądają. Zwłaszcza te zimową
porą, kiedy dni są najkrótsze. Przed nami około sześć godzin
między wschodem, a zachodem. Daje to zaledwie kilka godzin dobrego
światła. Z racji, że pogoda dopisuje, chcemy ten czas wykorzystać
jak najlepiej. Wiatru brak, słońce z każdą minutą unosi się po
trochu nad horyzont, przyjemne minus 10 stopni szczypie po
policzkach. Ruszmy na codzienny monitoring ptaków zimujących przy
stacji. Dziś tak naprawdę monitoring jest tylko pretekstem do
wyjścia w teren. Owszem, wykonać go trzeba, lecz ptaków już
niewiele, a pogoda za ładna. Tak, tak, zbyt ładna na ptaki, choć
takie sformułowanie może dziwić, szczególnie osoby, które na co
dzień ptaków nie obserwują. Ornitolodzy, czy też ptasiarze,
zawodowcy i amatorzy wiedzą doskonale, że nad morze na ptaki
najlepiej w trakcie złej pogody i sztormu. Nie inaczej jest w
Antarktyce. Można wtedy obserwować naprawdę fajne gatunki ptaków,
które żerują na wzburzonych wodach zatoki. Najfajniejsze z
obserwacji fulmarów miałem właśnie podczas ostatniego załamania
pogody, kiedy to kilka ptaków latało wytrwale w okolicach zatoki
Escury.
Dziś
jednak pogoda nie sztormowa. Nastawialiśmy się, że podczas
monitoringu spotkamy jedynie pojedyncze ptaki i tak też było.
Jednak słonko i piękne krajobrazy nie pozwalały siedzieć w
stacji. Cała Zatoka Admiralicji, wraz z mniejszymi zatoczkami,
patrząc aż po Beansfielda, czyli jak okiem sięgnął, wszystko
usłane było pakiem lodowym. Pak lodowy, to taka pływająca
pokrywa lodu morskiego, która występuje na obszarach polarnych.
Nigdzie indziej człowiek nie spotka takiego widoku. Wrażenia tego
typu gwarantują jedynie Biegun Północny, oraz Biegun Południowy.
Docieramy na "Jedynkę", standardowo zaglądamy w każdy
zakamarek plaży, aby upewnić się, że nie pominiemy żadnego z
ptaków. Po zmarzniętej zatoce przechadza się kurczak, czyli nasz
sympatyczny pochwodziób. Świetnie go widać już z daleka na tle
niebieskiej tafli cienkiego lodu. Kolejne dwa ptaki już z większym
trudem udaje się wypatrzeć na plaży. Białe kulki żerują pośród
równie białego śniegu. Pochwodziób na lodzie nie miał lekko, co
kilka chwil odrywał się w górę by nie wpaść do wody gdy
załamywał się pod jego nogami lód. Nie poddawał się jednak,
wciąż szukając czegoś do zjedzenia. Pośród śnieżnych zasp
odpoczywało także stadko pingwinów białobrewych. Nad głowami
przeleciało stado "Antarktycznych myśliwców", jak
mawiamy o kormoranach antarktycznych. Ptaki te często towarzyszyły
nam podczas pływania zodiakiem po zatoce. Latały wtedy tuż nad
nami, jakby stanowiły powietrzną eskortę naszej podróży, stąd
powstało powyższe określenie. Obecnie skończyliśmy sezon na
pływanie łodzią. W takich warunkach nie ma szans na wyjście
zodiakiem w zatokę, pozostaje podziwiać to co dzieję się wokół.
Śnieg sypał obficie w ostatnich
dniach. Nie zraziło nas to do kolejnej wędrówki i przedzierania
się przez zaspy. Wracając z Jedynki na moment weszliśmy na stację,
aby założyć przygotowane wcześniej rakiety śnieżne. I dalej w
drogę, tym razem w kierunku latarni morskiej, oraz na pingwinisko. Rakiety
ułatwiały przedzieranie się przez metrowe zaspy. Mimo tego, czasem
ciężko było się przedostać i człowiek zatapiał się w białym
puchu, zwłaszcza tam, gdzie tworzyły się zaspy znacznie
przekraczające mój wzrost. Trasa, którą latem pokonywaliśmy w
15-20 minut obecnie zajmuje blisko godzinę. Podejście na
pingwinisko stanowiło największe wyzwanie, któremu stawiliśmy
czoła. A na wzniesieniu śnieg wywiewany sukcesywnie przez wiatr,
zatem nie było problemów z poruszaniem się. W zamian na pokonanie
zasp czekał na nas piękny widok całej zatoki, oraz Lodowca
Ekologii. Laguna przy lodowcu pokryta lodem, dalej w stronę zatoki
wszędzie pak lodowy. W wolnych przestrzeniach obserwować można
było pływające lamparty morskie. Na samym paku dostrzegliśmy
śpiące uchatki, ale także leniwie odpoczywające lamparty. Takie
obserwacje to dopiero początek, wraz z kolejnymi zimowymi miesiącami
będzie ich coraz więcej.
Komentarze
Prześlij komentarz