Horyzont cały czas się rozszerza, o ile tylko człowiek nie zamknie się w pudełku i nie przyjmie schematu, że tym, tym i jeszcze tamtym nie warto się interesować, bo nic z tego nie wynika. Oczywiście nie wszystkim warto się interesować, ale warto poznawać ten świat.
Marek Kamiński
Kolejny rześki poranek. Zatoka od
kilku dni bardzo spokojne, patrząc na wodę trudno dostrzec
jakiekolwiek falowanie.
W przeciwieństwie do dni poprzednich, dziś ciężko także odnaleźć promienie słońca. Na niebie jednak wielka szara masa chmur, ociężale schodząca ku zatoce.
W przeciwieństwie do dni poprzednich, dziś ciężko także odnaleźć promienie słońca. Na niebie jednak wielka szara masa chmur, ociężale schodząca ku zatoce.
Plan na dzisiejszy dzień niezwykle
prosty. Płynąć na odcinek ASPA 128 zwany Patelnią, założyć tam
nadajniki na pingwiny maskowe i wrócić. Maćkowi zależy na
najniższym pływie, aby mógł swobodnie pobrać swoje próby, stąd
też w drogę ruszamy około godziny jedenastej. Cała reszta ekipy
mniej zestresowana godziną wypłynięcia, gdyż dziś nie ma ona
znaczenia tak wielkiego, jak choćby przy okazji liczenia
płetwonogich. Zadanie mamy tylko jedno, choć bardzo konkretne.
Wydawać by się mogło nic trudnego, takie założenie kilku
nadajników na pingwiny maskowe. Posiadamy przecież już
doświadczenie przy montowaniu tych urządzeń na dużo większe i
bardziej zadziorne Adelki, więc jaką trudność sprawić mogą małe
policjanty? Wydawać by się mogło, póki nie przyszło ich
zakładać! Docieramy na Patelnię, lądowanie zodiakiem na plaży
bez przyboju to żaden problem.
Sprytne pingwiny skutecznie unikały
kontaktu z nami. Pingwiny maskowe są w trakcie pierzenia, zatem ich
masa ciała jest zdecydowanie mniejsza. Okres wymiany upierzenia dla
tych ptaków, podobnie jak dla pozostałych gatunków pingwinów
oznacza czas głodówki. A zlokalizować trzeba ptaki o odpowiedniej
masie, aby założyć im nadajniki śledzące dalsze losy ich życia.
Następnie trzeba je złapać, co łatwiej powiedzieć niż zrobić.
Później już z górki, mierzenie, ważenie i założenie nadajnika.
Tylko pogoda mglista i duża wilgotność sprawia, że dość długo
trwa cały proces montażu urządzenia. W tym czasie można z bliska
przyjrzeć się tym sympatycznym ptakom. Po całej akcji pingwin
wraca do kolonii, a od momentu wejścia do wody będzie nadawał
informację o swym położeniu, wędrówce i życiu. I tak aż do
kolejnego sezonu i pierzenia w trakcie którego nadajnik spadnie.
My natomiast zbieramy całą ekipę i
ruszajmy w drogę na Demay.
Komentarze
Prześlij komentarz