Lions Rump

Prawdziwa mądrość polega na tym, by czynić zawsze głupstwo... odpowiednie dla swojego wieku.


Pablo Picasso



W Zatoce Króla Jerzego (tak, tak, prócz Wyspy Króla Jerzego jest jeszcze zatoka o tej samej nazwie) znajduje się niezwykłe i ciekawe miejsce. To szczególny kawałek plaży nazwany "Zadkiem lwa", czyli Lions Rump. Znajduje się tu ASPA 151, drugi z utworzonych przez Polskę Antarctic Specially Protected Area - Szczególnie Chroniony Obszar Antarktyki. Obok wejścia na obszar chroniony zlokalizowany jest niewielki drewniany domek. Bliźniak domku terenowego na Demayu. Jednak ten zamieszkują przez cały sezon letni monitoringowcy. W tym sezonie są to dwie dziewczyny, Ania i Julia. 


Nasza wizyta na Lions była związana z kilkoma decyzjami. Po pierwsze dokończenie remontu domku, dropne prace konserwatorskie na dachu domku. Po drugie pobór prób biologicznych przez ekipę monitoringu hydrologicznego. Kolejnym zadaniem było fotografowanie lodowców w tej pięknej zatoce. A przyznać trzeba, że są one przecudnej urody. Ostatnie z zadań, które dla mnie było najważniejsze, to terenowa wymiana wiedzy i doświadczeń pomiędzy monitoringowcami.


Był to szczególny dzień jeszcze z jednego powodu. Plażę w tej części wyspy regularnie odwiedzają fantastyczne ptaki. Dużo większe od naszych trzech gatunków pingwinów. Bliżej Antarktydy ich obecność to normalna rzecz, jednak tu w Antarktyce stanowią wciąż rzadkość i dużą atrakcję dla obserwatorów. Pingwiny królewskie, bo o nich mowa, to jedne z największych pingwinów na świecie. Jedynie pingwin cesarski wygrywa w wielkości, osiągając wzrost do 120-130 cm.
Pingwiny królewskie są nieco mniejsze, mierzą ok. 90 cm, ale i takimi rozmiarami robią wrażenie. Nie tylko rozmiarami, ale także upierzeniem i zachowaniem. Samą przyjemnością było ich obserwowanie, podziwianie kroków i zachowań. Ach, można powiedzieć, że kolejne ornitologiczne marzenie właśnie zostało spełnione.




Komentarze