Humbaki

Nie ma wolności bez marzeń i nie ma marzeń bez wolności
– przynajmniej tej w głowie, myślach, sercu.





Wypłynęliśmy zaraz po śniadaniu. Pogoda dopisywała, na wodzie niewielka fala. Wraz z Ewą mieliśmy dotrzeć na Demaya. A później dalej na pingwinisko policjantów.
Aby wszystko przebiegło sprawnie ruszyliśmy zodiakiem w towarzystwie trzech osób. Maciek prowadził łódź, nastawił się także na możliwość nurkowania dziś w jakimś ciekawym miejscu oczekując, aż my zakończymy nasze zadania.


Wypływamy za wzniesienie Demay, widzimy przed sobą niezwykłe poruszenie na wodzie. Humbaki! Choć obecnie prawidłowa nazwa to Długopłetwiec oceaniczny. Dla mnie podobnie jak dla większości osób nadal jest to humbak. I zostanie tak owym na długo jeszcze. Nazwę naukową zmienia się szybko, jednak przyzwyczajenia ludzi to już inna długotrwała droga. Ale wracając do humbaków. Żywiące się krylem kolosy spokojnie żerowały sobie na zatoce, a wokół nich pływały setki pingwinów.


Podpływamy bliżej, aby przyjrzeć się tym pięknym zwierzętom. Naszym oczom ukazują się kolejne fiszbinowce żerujące wokół. Łącznie to blisko 20 wielorybów, opasanych wstęgami setek pingwinów. Zapewne ptaki korzystają z okazji i tego, że humbaki niejako wypychają ławicę kryla bliżej powierzchni wody. Pływamy z humbakami! Piękna sceneria i niezapomniane przeżycie. Ogromne stworzenia, bo przecież potrafią ważyć
30–45 ton, i mierzyć 14-17 metrów, delikatnie i ze spokojem wynurzają się na powierzchnię i schodzą pod wodę. Zapominamy na jakiś czas o zaplanowanych pracach, teraz liczy się tylko podziwianie tego pięknego spektaklu przyrody.
Prawdziwie wolny!



Komentarze