Uśmiech rozprasza chmury nagromadzone w duszy.
św. Urszula Ledóchowska
Nie zawsze jest przyjemnie i kolorowo,
ale tak właśnie bywa w życiu. I myślę, jestem wręcz przekonany,
że nie ważne czy tyczy się to długiego żywotu człowieka, czy
też krótkiego życia pingwinów, bądź innych
stworzeń.
Przyroda rządzi się swymi odwiecznymi prawami. Nie musimy wszystkich rozumieć, jednak należy je uszanować i nie ingerować. Czasem nie łatwo jest wejść na pingwinisko, mając świadomość, że za chwilę zobaczy się kradzież pingwinich jaj przez wydrzyki. Jednak taka jest część tej natury, drapieżniki i ofiary, a każde chce przeżyć i wychować potomstwo by gatunek trwał. Często zależności są tak ogromne, że bark jednego ogniwa sprawia zapaść całego łańcucha powiązań.
Na pingwinisku gwarno, ale co się
dziwić, skoro w większości gniazd już młode. W momencie wylęgu
małych piskląt woków grup lęgowych przybyło wydrzyków i
petrelcy. Pierwsze zapewne same za moment będą miały młode,
drugie siedzą na jajach, ale pojawienie się piskląt to także
kwestia czasu, może nie dni, ale tygodni. Każde z nich chce
przetrwać. Aby przetrwać musi jeść. Pingwinisko teraz dla tych
drapieżników to ogromna stołówka, tylko trzeba umiejętnie
podejść do gniazda z młodymi. Dziś udało się to jednemu z
wydrzyków. A może młode już wcześniej nie żyło z innego
powodu? Tego nie wiemy. Kiedy dotarliśmy na pingwinisko uczta już
trwała. I nie ma w tym nic nadzwyczajnego, nawet jeśli po ludzku to
smutny widok. Trzeba zdać sobie sprawę z powagi tej sytuacji, z tej
niekończącej się zależności między gatunkami. Uszanować to,
podobnie jak szanujemy wszystko co na wyspie się dzieje, i nie
ingerować. Możemy patrzeć jedynie na ten spektakl życia i
śmierci, nieodgadniony spektakl natury.
Komentarze
Prześlij komentarz