Gdy się Chrystus rodzi

Mówią do pasterzy, którzy trzód swych strzegli,
Aby do Betlejem czym prędzej pobiegli,
Bo się narodził Zbawiciel, wszego świata Odkupiciel.


Kolęda – Gdy się Chrystus rodzi



Narodził się Boży Syn! Świąteczny czas dla wielu osób jest dość wyjątkowy.
Ostatnie dni na stacji to wielkie przygotowania. Lista potraw, każdy z uczestników wyprawy przygotowywał jedną z nich, lub chociaż pomagał. Mnóstwo uszek lepionych z chłopakami i pierogów. Ciasta, ryby, kompot z suszu, kutia. Pierniki starannie przygotowywane przez cała załogę. Tradycyjne potrawy miały zagościć na Wigilijnym stole. Choinka ubrana, zawisły na niej ręcznie wykonane ozdoby, na wzór tego, czego mamy tu pod dostatkiem. Pingwinów! A pod nią powoli zaczęło przybywać prezentów. Każdy kto chciał wylosował kogoś, dla kogo przygotowywał wyjątkowy podarunek. I nie musiało być to coś wielkiego, najważniejsze, że było wykonane osobiście.



Świąteczny czas spędzamy tysiące kilometrów od domów. Daleko od rodzin, przyjaciół i znajomych. W te dni tęsknota daje się we znaki wszystkim. Nawet najbardziej zatwardziali i zaprawieni w Antarktycznych bojach nieco miękną w ten świąteczny czas.
Oczywiście każdy może połączyć się z rodziną by złożyć świąteczne życzenia, choć przez chwilę porozmawiać. Nikt jednak nie ma wątpliwości, że to zaledwie namiastka tego, co nazywamy domem.


Wigilia przebiegła spokojnie i w bardzo pozytywnej, przyjacielskiej atmosferze. Namiastka domów 14 tysięcy kilometrów od domów. Próbowałem wrócić pamięcią w ten dzień do lat poprzednich. Jednoznacznie muszę przyznać, że to pierwsza w mym życiu Wigilia poza rodzinnym domem. Owszem z kolejnymi dniami świąt bywało różnie, albo praca, albo w rozjazdach. Jednak jakoś szczęśliwie udawało się zawsze być na kolacji wigilijnej. Nawet gdy miałem dyżur to albo wieczerze była wcześniej, albo później, tak abym w niej uczestniczył. Więc i dla mnie ten rok jest w jakiś sposób wyjątkowy, tak jak wyjątkowe dla mnie są te Święta.


Staropolską tradycją gdy wieczerza dobiega końca domownicy zbierają się, aby wspólnie witać narodzone Dziecię. Pasterka, bo o niej mowa odbywa się także i tu, na stacji Antarktycznej.
O północy ruszyliśmy pod kaplicę Matki Bożej, wykonaną z drewna przez uczestników wypraw, umieszczoną na skałce latarni od strony zatoki. Tam też radośnie śpiewaliśmy kolędy. W grudniu trudno o całkowitą noc, raczej mamy wciąż półmrok. Niezwykły to był czas.



Komentarze