Droga ta nie kończy się w momencie realizacji, nie kończy się nigdy.
Nigdy nie kończą się marzenia.
Oczy Antarktyki
Budzę
się rano i znów zastanawiam... Czy to wciąż ten dziwny sen o
spełnionym marzeniu, czy jawa o poświęceniu by je spełniać?!
Nie odnajduję odpowiedzi na to pytanie, jak zapewne nie odnajdę na wiele innych. Możliwość spełnienia tego ogromnego marzenia jest naznaczone wieloma zmianami, trudnymi decyzjami, wyrzeczeniem i rozstaniem. Ale każdy coś musi poświęcić, tak w życiu już bywa. I nie ma w tym nic złego, i nie ma się czemu dziwić. Życie trwa i stawia przed nami kolejne wyzwania codzienności.
Nie odnajduję odpowiedzi na to pytanie, jak zapewne nie odnajdę na wiele innych. Możliwość spełnienia tego ogromnego marzenia jest naznaczone wieloma zmianami, trudnymi decyzjami, wyrzeczeniem i rozstaniem. Ale każdy coś musi poświęcić, tak w życiu już bywa. I nie ma w tym nic złego, i nie ma się czemu dziwić. Życie trwa i stawia przed nami kolejne wyzwania codzienności.
Naszym celem na ten dzień był wymarsz w teren. Jednak nie taki zwykły, nie taki codzienny. Dziś znacznie więcej, znacznie bardziej mieliśmy poczuć Antarktykę. Zagłębić się, zatopić wręcz bez reszty nie tylko w jej dniu, ale także nocy. Monitoring ssaków płetwonogich na całym odcinku ASPY, połączony z wyszukiwaniem kolonii rozrodczych oceanników. Szczególnie druga część zadania stanowiła wyzwanie. Oceanniki to niewielkie ptaki, aktywne głównie nocą. A jak się tej nocy okazało, były ich setki na każdym z odcinków. Prawdopodobnie to jeszcze czas godów i nasze działania związane z wyszukiwaniem gniazd nie miały większego sensu. Zaznaczaliśmy obszary gdzie aktywność ich była większa.
Noc nie jest tu zupełnie ciemna, jeszcze nie teraz. Ciemności doświadczymy zapewne w miesiącach zimowych, ale póki co trwa lato. Antarktyczne intensywne lato! Zachód słońca dosłownie wita się ze wschodem. Noc jest jasna i przyjemna. Słońce obecnie chowa się na zaledwie kilka godzin, po czym ponownie się podnosi nad horyzont. W tak pięknych warunkach docieramy na każdy z odcinków plaży. Na chwilę wchodzę na wzniesienie nazwane Głową Cukru. Siedzę na szczycie, zupełnie bezwietrzna pogoda. Słońce zachodzi za horyzont. Marzenia się spełniają, nawet te ciche i najbardziej nierealne, gdy tylko człowiek mocno wierzy i do tego spełnienia dąży.
Zdecydowanie nie jest to zwykła podróż, i nie rozpoczęła się ona w październiku, tak jak nie zakończy się po trzynastu miesiącach w listopadzie. Droga rozpoczęła się przed laty, gdy serce poczuło to lodowate marzenie, a nogi zaczęły nieść w jego kierunku. Przecież każdy z nas rozpoczyna tę podróż do realizacji celów zanim je osiągnie, wiele lat wcześniej z tęsknotą, nadzieją, pragnieniem. Droga ta nie kończy się w momencie realizacji, nie kończy się nigdy. Nigdy nie kończą się marzenia.
ahhh nie mogę się napatrzeć na te wschody i zachody słońca :-D cuuuudowne :)
OdpowiedzUsuńps. dobrze jest mieć marzenia :) wciąż nowe i nowe :)